Ostatnia odsłona tegorocznego Pucharu Świata MTB odbyła się we Włoskim Val di Sole. Świetnie przygotowana impreza oraz trasa przyciągnęła mnóstwo kibiców. Dla mnie troszkę pechowe zakończenie tym razem…
Po zgrupowaniu kadrowym w Livigno czułem się bardzo dobrze, dawno nie było tak wysokiej dyspozycji. Wszystkie treningi z Trenerem zrealizowaliśmy zgodnie z planem, a pogoda dopisywała kiedy była potrzebna W czwartek zjechaliśmy do Val di Sole, a następnego dnia udało nam się dobrze poznać trasę.
Pozycja na starcie tym razem dużo lepsza, w sumie nic dziwnego jak z 900 miejsca w rankingu UCI na początku sezonu awansowałem na 65 miejsce obecnie. Lekko nie było, ale na pewno teraz będę chciał utrzymać to miejsce. Po starcie starałem się jeszcze przebić do przodu, ale niestety tym razem szczęście nie dopisało. Ktoś wjechał w moje tylne koło i strzeliło kilka szprych, byłem zmuszony zjechać do boxu na szybką wymianę.
Niestety spadłem dosłownie na ostatnią pozycję i cała walka zaczęła się od początku. Przechodziłem bez przerwy kolejnych zawodników, w sumie to fajna zabawa taka jazda bez presji. Co rundę kręciłem coraz lepsze czasy, a na ostatnim okrążeniu zanotowałem 13 czas rundy! Ostatecznie po zaciętej walce na kresce z Fontaną zakończyłem rywalizację na 36 pozycji.
Jestem zadowolony z wyniku, bo tak samo mogłem się wycofać z rywalizacji a nie walczyć do końca.
Po weekendzie miałem lecieć na Mistrzostwa Świata MTB do Australii, ale niestety mój wyjazd nie dojdzie do skutku, ponieważ nabawiłem się kontuzji jeszcze przed wyścigiem we Włoszech… Dziękuje bardzo za pomoc kadrze MTB na zgrupowaniu oraz zawodach. Teraz czeka mnie chwila odpoczynku, ale co się odwlecze to nie uciecze!