Koniec sezonu zbliża się powoli dużymi krokami, wraz z kadrą MTB wybraliśmy się do Turcji zbierać punkty UCI. Jak się okazało na miejscu nie było już tak samo łatwo jak kiedyś, a dokładnie 3 lata temu kiedy też wygrałem. Na starcie mojego wyścigu stało 8 mistrzów swojego kraju oraz wielu innych zawodników nie tylko z Turcji. Razem prawie 50 zawodników !!!
Trasa praktycznie nie zmieniona w porównaniu do ubiegłych lat, poza tym iż wycięli dość sporą część lasu. Większość znajdowała się na odkrytym terenie, a żar lejący się z nieba nie dawał spokoju. Na szczęście trochę wiatr był dla nas litosny, więc momentami było przyjemnie. Ze startu wszyscy zerwali się jak na Pucharze Świata, walka na rozbiegówce była do samego końca. W rundę wjechałem na 4 pozycji, przez pierwsze podjazdy przebiłem się nieco do przodu. Ostatni podjazd na trasie był tak sztywny, że śmiało można było biec jak na przełaju, bo było zdecydowanie szybciej.
Zawody MTB tutaj stają się coraz bardziej popularne, a czasami mam wrażenie iż nawet liczba kibiców przy trasie jest większa niż u nas. Pod koniec pierwszej rundy na długim zjeździe dałem się ponieść woli fantazji i na końcu miałem już nawet dość sporą przewagę jak na jeden zjazd heh Po całej rundzie było już w granicach 30s i taka przewaga utrzymywała się przez cały wyścig. Z tyłu cały czas naciskał Iris Periklis oraz Węgier, samotna jazda na takiej trasie nie jest zbyt lekka. Na ostatniej z sześciu rund czułem się już bardzo wykończony i resztkami sił zmierzałem do mety! Wygrana cieszy jak najbardziej, 60 cennych punktów UCI wpadło, a za tydzień prawdopodobnie kolejny start na Węgrzech. Ola Dawidowicz wygrała w kobietach, też ładny wyścig.