Puchar Świata w Andorze okazał się niezbyt szczęśliwy dla Marka. Jednak problem nie była wysokość, na której odbywał się start – 2000 n.p.m., o czym polski zawodnik mówił przed wyścigiem, a usterki techniczne, które w konsekwencji doprowadziły do tego, że Marek nie ukończył zawodów.
– Wyścig zacząłem dość dobrze, bowiem jechałem początkowo w pierwszej dwudziestce, a później trzydziestce. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez prawie cztery rundy. Niestety pod koniec czwartej rundy złapałem na zjeździe gumę i byłem zmuszony biec do boxu żeby zmienić koło. Po wymianie pech się nie skończył, bo przejechałem zaledwie z 300 metrów i urwałem łańcuch, no i tak też skończył się mój wyścig w Andorze. Na dwie rundy do końca zszedłem z trasy – opowiada Marek.
Teraz przez najlepszym polskim kolarzem MTB miesiąc intensywnych przygotowań do najważniejszej imprezy czyli mistrzostw świata w RPA. Od 5 sierpnia przez trzy tygodnie jego bazą treningową będzie włoskie Livigno.
Autor: MG