To był najważniejszy start w sezonie 2013. W Pietermaritzburgu w Republice Południowej Afryki Marek wziął udział w mistrzostwach świata elity cross-country. Mistrz Polski wypadł bardzo dobrze zajmując w stawce 69 zawodników wysokie 16 miejsce. A tak swoje wrażenia ze startu opisuje sam Marek:
– Szesnaste miejsce uważam za swój duży sukces. Poza miejscem ważne jest także to, że strata do czołowej dziesiątki – 1min oraz zwycięzcy Nino Schurtera – 3,3min to naprawdę niezbyt wiele. Czułem się dobrze w czasie wyścigu, sam start nie był najgorszy, a i końcówka była w miarę przyzwoita. Więcej szczegółów trudno mi podać, bo tego co się dzieje podczas wyścigu po prostu się nie zapamiętuje. Trudno o to, kiedy rozmazuje się obraz na najtrudniejszym zjeździe, a krew podchodzi do gardła przy maksymalnym wysiłku na podjazdach. Taki start to nieprawdopodobny wysiłek, w dodatku trwający ponad półtorej godziny. Jestem jednak usatysfakcjonowany, bowiem co rok zbliżam się małymi kroczkami do światowej czołówki i niech tak pozostanie. O tym, że mogę być z siebie zadowolony, bo dałem z siebie wszystko na trasie świadczy najlepiej fakt, że jeszcze dwie godziny po zakończeniu wyścigu kręciło mi się w głowie. I zdaję sobie sprawę, że pewnie znajdą się malkontenci, którzy stwierdzą, że pojechałem słabo, ale dla nich mam tylko jedną odpowiedź, niech sami wystartują choćby w zawodach PŚ i skończą je przynajmniej w pięćdziesiątce, a potem niech oceniają.
Poza tym chciałbym podziękować całej ekipie z reprezentacji za pomoc oraz doping na trasie. Do tego wszystkim sponsorom, głównie Cezaremu Kaczmarkowi, bo tylko dzięki nim, tak dobre przygotowania byłyby możliwe. No i na koniec gratulacje dla Majki Włoszczowskiej za piękną walkę do ostatnich metrów i kolejne wicemistrzostwo świata!