Miniony weekend dla Marka Konwy upłynął pod znakiem zwycięstw w Jelenia Góra Trophy Maja Włoszczowska MTB Race. W piątek okazał się najlepszy w sprintach poprowadzonych widowiskową trasą na Placu Ratuszowym, w niedzielę triumfował w wyścigu cross-country wokół Pałacu Paulinum. To wszystko mimo tego, że tydzień wcześniej podczas mistrzostw Europy w Szwajcarii doznał bolesnego stłuczenia żeber. Nie chciał jednak zrezygnować ze startu, bo jak sam przyznaje organizowane w Jeleniej Górze zawody są świetną imprezą.
– Maja Race to fajny wyścig, poza tym zawsze każdy start jest lepszy nawet od najmocniejszego treningu. Na szczęście nie czułem już w czasie startów większych dolegliwości po upadku w Szwajcarii i stłuczeniu żeber. W sprintach w czasie Maja Race regularnie wygrywam, tym razem też byłem pierwszy, ale uczciwie mogę powiedzieć, że nie było też wielu zawodników z którymi można byłoby się ścigać – stwierdził Marek.
W tym roku najlepszy polski kolarz MTB odnotował w Jeleniej Górze podwójne zwycięstwo, o ile w poprzednich latach w sprintach Marek okazywał się najlepszy, o tyle w wyścigach cross-country prześladował go pech.
– Rzeczywiście tak było w poprzednich latach, że w sprintach regularnie wygrywałem, a w cross country mi nie szło, może raz w poprzednich latach stałem na podium, bo ciągle miałem jakiegoś pecha. Tym razem jednak nawet pogoda mi sprzyjała było jakieś 15 stopni, a wcześniej padał deszcz czyli tak jak lubię. Trasa prowadziła wokół pałacu Paulinium i była wymagająca. Duża część prowadziła po skałach, były też trudne techniczne elementy specjalnie przygotowane na wyścig. Dlatego cieszę się z osiągniętego wyniku, bo to było znakomite przepalenie przed mistrzostwami Polski – podkreślił zawodnik.
Autor: MG