Dzisiejszy wyścig w Premantura choć pechowy zaliczam do udanych. Już na drugiej rundzie byłem na prowadzaniu niestety chwilę później złapałem kapcia w przednim kole, jak zawsze w takim momencie bufet musiał znajdować się w drugiej połowie rundy…. I zaczęła się walka o to, żeby dotrzeć do niego jak najszybciej i nie stracić zbyt wiele choć jest to nieuniknione. Po szybkiej zmianie koła zaczął się pościg za czołówką. Z rundy na rundę moja strata się zmniejszała i już na ostatniej rundzie widziałem pierwszą trójkę , niestety nie udało się wszystkiego odrobić ale i tak nie było źle, ukończyłem wyścig na 5 miejscu. Trasa była po prowadzona po kamieniach na których o taki defekt nietrudno do tego w nocy i podczas wyścigu troszkę kropiło i w niektórych miejscach było ślisko. Jak już wspomniałem wyścig zaliczam do udanych, ponieważ bardzo dobrze się czułem podczas jazdy choć stało się co się stało walczyłem do końca i się nie poddałem
Już jutro czas wracać do domu i zacząć się przygotowywać do następnego startu.
Pozdrawiam
Marek Konwa